W dniach 23 - 24 lutego br. w opactwie oo. Benedyktynów w Tyńcu odbyło się sympozjum naukowe w ramach projektu Czas na Tybet. Spotkanie zostało zorganizowane przez Benedyktyński Instytut Kultury Aby chronić dobro. Pomysłodawcami i promotorami projektu są artystka Justyna Jan-Krukowska oraz dr Gendun Yonten, filozof i tybetolog, wykładowca Uniwersytetu Humboldta w Berlinie
Projekt Czas na Tybet powstał z chęci niesienia pomocy tybetańskim dzieciom oraz z potrzeby wyrażenia solidarności z wypędzonymi z Tybetu mnichami z klasztoru buddyjskiego Ganden. Został oficjalnie inaugurowany 14 lutego br. pokazem rytualnego tańca mnichów tybetańskich w Instytucie Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu. Od tej pory była już niejedna okazja aby zatrzymać się i zwrócić swe oczy i myśli w stronę tego regionu świata. Wystawy fotografii z Tybetu Wschodniego, seminaria i sympozja naukowe poświęcone buddyzmowi, kulturze tybetańskiej, sytuacji społeczno - politycznej w Tybecie oraz Tradycyjnej Medycynie Tybetańskiej (TMT) – wszystko to po części pozwoliło, jeśli nie odpowiedzieć, to przynajmniej zadać pytanie: na ile nosimy w sobie prawdziwy obraz kultury tybetańskiej, a na ile daliśmy się uwieść swojej wyobraźni i panującym na ten temat stereotypom?
W krajobraz spotkań tybetańskich na trwałe wpisały się również ceremonie sypania mandali. Mandala buddyjska to niezwykle bogata i subtelna pod względem artystycznym kombinacja przeróżnych symbolicznych form i koronkowych niemal wzorów rozmieszczonych na planie koła (sanskrycki termin mandala oznacza centrum i to, co wokół). Poprzez precyzyjne sypanie kolorowego piasku, drobno utartych minerałów i kamieni szlachetnych budowany jest obraz drogi prowadzącej do przemiany destrukcyjnych emocji i uczuć w jedność mądrości i dobroci serca. Obraz ukazujący wzajemne relacje człowieka i kosmosu z wyraźnie wyznaczonym, centralnym miejscem spotkania nietrwałości z wiecznością, ciemności ze światłem.
Praktyka tworzenia mandali należy do istotnych buddyjskich praktyk religijnych, których jeszcze stosunkowo niedawno osoby świeckie nie miały możliwości obserwować. Uważano, że głębia nauk związanych z mandlą przerasta możliwości pojmowania nieprzygotowanego człowieka. Były one sypane wyłącznie w klasztorach. Teraz, kiedy kultura tybetańska jest zagrożona, Dalajlama, żeby ratować jej duchowe dziedzictwo, wyraził zgodę, by mandale były usypywane publicznie.
Spotkanie tynieckie przebiegało pod hasłem Tybetańczycy w Tybecie i na wygnaniu. Opat tyniecki, o. Bernard Sawicki OSB, jak na dobrego gospodarza przystało, zadbał o to, aby każdy z przybyłych na sympozjum poczuł się w tym miejscu mile widziany. W ciepłych słowach powitania przypomniał słynną Regułę Św. Benedykta (RB 53,1-2), zobowiązującą zakonników do gościnności i pamiętania o tym, że w każdej osobie pojawiającej się w ich życiu przyjmują Chrystusa: Gościem byłem i przyjęliście mnie” (Mt 25,35). Jako że benedyktyni tynieccy w tysiącletniej niemal historii opactwa po raz pierwszy gościli pod swym dachem mnichów buddyjskich, nadało to całemu spotkaniu już na wstępie niezwykłego charakteru i skłoniło do refleksji na temat szacunku do człowieka. Niezależnie bowiem od tego kim jest i skąd przychodzi, jest darem - danym i zadanym przez Boga, pomagającym w uświęceniu, pomagającym bardziej poznać kim jesteśmy, gdzie są nasze korzenie i w jakim kierunku zdążamy.
Pierwszego dnia dr Gendun Yonten w swojej prelekcji pt. Tybet – jego ziemia, ludzie i kultura, omawiał współczesną sytuację społeczno - polityczną panującą w różnych rejonach Tybetu. Gdy jego opowieść zaczęła snuć się wokół losów mnichów buddyjskich oraz dzieci, nie dało się nie zauważyć, że zwłaszcza te ostatnie zajmują szczególne miejsce w jego sercu i że to głównie one są powodem jego corocznych wizyt humanitarnych w tym prześladowanym regionie świata. Doktor Gendun Yonten, na co dzień mieszkający w Niemczech, jest bowiem w tej szczególnej sytuacji, że może podróżować do Chin z niemieckim paszportem i odwiedzać przy okazji swoją tybetańską ojczyznę. Niestety większości tybetańskich uchodźców oraz ich dzieci, urodzonych, tak jak on, w Indiach, przywilej ten nie jest dany. Doktor Yonten nie ukrywał zresztą, że podczas swoich wizyt w Tybecie z obawy, że może być go pozbawiony, musi zachowywać dużą ostrożność w publicznym wypowiadaniu się na tematy polityczne, zwłaszcza jeśli chodzi o problem prowadzonej przez Chiny polityki dyskryminowania i ograniczania wolności Tybetańczyków. Pod wpływem jego opowieści i prezentowanych zdjęć z krajobrazu malowniczych gór zaczęli wyłaniać się konkretni, zwykli ludzie, którym systematycznie ogranicza się ich przestrzeń życiową i odcina od wszelkiej informacji, ludzie wyprzedający swój dobytek po to, żeby opłacić wysokie podatki za posiadane dzieci (prawo chińskie zezwala każdej rodzinie tylko na jedno dziecko), mordowani lub wtrącani na długie lata do więzienia za sam udział w demonstracjach na rzecz wolnego Tybetu.
Myśli same zaczęły płynąć w nie tak odległe w końcu w Polsce czasy komunizmu…
Drugi dzień poświęcony był po części zagadnieniom buddyzmu tybetańskiego, a po części Tradycyjnej Medycynie Tybetańskiej. Uczestnicy sympozjum mieli okazję zapoznać się z najbardziej charakterystycznymi cechami buddyzmu, praktykowanego na obszarze Tybetu, oraz z jego obrzędowością i rytuałami – pojawiły się więc flagi modlitewne, misy tybetańskie, kadzidła, mandale.
Zagadnienia natury medycznej, przedstawione przez dr Yontena jedynie w krótkim wystąpieniu, spotkały się z dużym zainteresowaniem zgromadzonych słuchaczy. Liczne pytania dotyczyły zarówno aspektów materialnych jak i duchowych TMT. Udzielane odpowiedzi pozwoliły uczestnikom sympozjum poznać dr Yontena również jako praktykującego lekarza TMT. Cierpliwie wyjaśniał, że leczenie w Tradycyjnej Medycynie Tybetańskiej sprowadza się nie tylko do usunięcia objawów natury fizycznej. Ponieważ te ściśle związane są z psychiką, z indywidualnymi doświadczeniami życiowymi pacjenta, a także z obciążeniami karmicznymi, równolegle z leczeniem farmakologicznym, oddziałującym bezpośrednio na ciało fizyczne, podejmowane są działania terapeutyczne, mające na celu uleczenie jego psyche, oczyszczenie jego energii duchowej. Dlatego też, co dr Yonten niejednokrotnie podkreślał, tak wielkie znaczenie w leczeniu ma motywacja pacjenta i jego zaufanie do lekarza.
Prze cały czas trwania sympozjum oraz po jego zakończeniu, do soboty, 28 lutego br. włącznie, w klasztorze tynieckich benedyktynów czynna była wystawa okolicznościowa pt. Buddyjska kultura Tybetu. Równolegle, w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej „Manggha” w Krakowie, przez pięć kolejnych dni mnisi buddyjscy sypali w skupieniu piaskową mandalę. W niedzielę, 1 marca br., podczas rytualnej ceremonii, ten piękny i misterny symbol doskonale czystego stanu ducha i harmonii człowieka z otaczającym go wszechświatem został przez lamę Tenzina Namdaka zniszczony i przybrał postać bezładnej kopki wielobarwnego pyłu. Miało to przypomnieć o nietrwałości i przemijalności świata doczesnego i skłonić człowieka do zwiększenia wysiłków w pokonywaniu własnych słabości. Skojarzenia mimowolnie pobiegły w stronę chrześcijańskiego zwyczaju sypania popiołu na pochylone w pokorze głowy wiernych w Środę Popielcową.
Część ziaren kolorowego piasku została wrzucona do Wisły, aby płynąc z jej nurtem do morza nieść błogosławieństwo dobrych życzeń jak największej ilości żyjących istot. Część uczestnicy ceremonii zabrali do swoich domów, aby zapewnić sobie i swoim bliskim szczęście.
foto: Mirosław Mazur
|