Tao Uzdrawiania rozmowa z opatem Fu Yuanfa, żyjącym Mistrzem medycyny klasztornej w Chinach
MARTYNA OSTROWSKA

Tao Uzdrawiania rozmowa z opatem Fu Yuanfa, żyjącym Mistrzem medycyny klasztornej w Chinach

Mistrz Fu Yuanfa:
(...) Lecz kiedy choroba znajduje się już głębiej w organiźmie i przestaje być zwykłym „przeziębieniem” ale staje się czymś, co medycyna chińska nazywa problemem wewnętrznym, wtedy dodajemy jeszcze inne zioła stosowane w tradycyjnej medycynie chińskiej lub w tradycji ludowej. Jednak podstawowa formuła pozostaje niezmienna i ponownie muszę stwierdzić na podstawie własnego doświadczenia, że jest to jedna ze słabości tradycyjnej medycyny chińskiej, w której leczy się albo powierzchnię albo wnętrze. W leczeniu syndromu Gu metoda jest taka, że łączy się zioła, które działają na wnętrze- jak np. astragalus (radix astragali) czy dang gui z tymi trzema podstawowymi ziołami, o których mówiłem wcześniej.

Dr Heiner Fruehauf:
Z tego względu jest to dla mnie osobiście bardzo interesujący temat, ponieważ w przeszłości...mimo, że oczywiście wiem, że to działa...nie rozumiałem w pełni pochodzenia tej teorii.
Dalej Mistrz Fu Yuanfa mówi, że bardzo ważną rzeczą, o której należy pamiętać jest to, aby po dodaniu wszystkich ziół ich suma była liczbą reprezentującą życie a nie śmierć. Kiedy zapytałem co dokładnie ma na myśli odpowiedział, że te liczby to 4, 6 i 21. Kiedy chciałem się dowiedzieć dlaczego akurat te i o co dokładnie chodzi odpowiedział mi, że pytałem go już o to samo 3 lata temu i wtedy powiedział, że muszę się nad tym zastanowić i teraz mówi mi ponownie – te liczby to 4, 6 i 21 i nadal muszę myśleć, co one oznaczają. Kiedy użyje się tych samych ziół, jednak w innej kombinacji numerologicznej, która daje liczbę śmierci wtedy pozytywne rezultaty są znacznie mniejsze.

Dalej Mistrz Fu Yuanfa opowiada: „Kolejną rzeczą charakterystyczną dla medycyny taoistycznej jest to, że używa się umysłu/woli w leczeniu dolegliwości. Mój Mistrz lecząc, używał głównie swojej siły woli, w znacznie większym stopniu niż zewnętrznych zabiegów stosowanych w leczeniu biochemicznym. Jego specjalnością, którą miałem okazję obserwować wiele razy będąc przy nim, było leczenie ludzi ciężko chorych, przynoszonych na noszach, którzy nie poruszali się samodzielnie ani nie mówili. Mistrz jedynie chodził wokół nich, patrząc na nich przez krótką chwilę, po czym mówił: „Już dobrze, możesz już iść.” i oddalał się.
Pamiętam jeden raz, kiedy przyniesiono do niego kobietę chorą na raka piersi w wieku około 60 lat. Aby dostać się na szczyt góry, była niesiona przez wynajętych w tym celu ludzi. W czasie drogi zasłabła; jej ciśnienie spadło lub zaczęła krwawić, zrobiła się całkiem biała na twarzy. Ludzie, którzy jej towarzyszyli domyślili się, że ta sytuacja zagraża jej życiu, więc posłano po Mistrza. Kiedy przyszedł, przyjrzał się jej, pochodził wokół i stwierdził: „Ona tylko udaje, już jest dobrze, już może zejść z góry”. Kobieta wstała natychmiast i zaczęła zbiegać w dół zbocza. To była jego metoda, aby leczyć ludzi siłą umysłu - wiele razy byłem tego świadkiem.”

Dziękujemy za zainteresowanie tym materiałem. Aby obejrzeć ten wywiad w całości oraz inne prezentacje tego rodzaju, prosimy o rozważenie poparcia naszej pracy poprzez dołączenie do Associates Forum pod adresem associates.classicalchinesemedicine.org
 

 

 


MARTYNA OSTROWSKA

 ur. 1985, absolwentka Wydziału Skandynawistyki Uniwersytetu w Edynburgu